GTHR Bieg III Wież


11. edycja Biegu Trzech Wież w upale, piekącym słońcu i 377 zawodnikami na mecie.

Start o godzinie 10:00 nie ułatwiał rywalizacji. Na nic się nie nastawiałam, miałam tylko dobiec do mety, bo zapowiadał się bieg na przetrwanie. Ustawiłam się nieco z tyłu (jak zwykle!) i wystartowaliśmy. Tradycyjnie wkurzałam się na pierwszych metrach na ludzi, tłok i wolne tempo. Wybiegliśmy na ulice a ja mogłam wreszcie biec swoje. Było zdecydowanie za gorąco i z utęsknieniem wyczekiwałam wody i zapowiadanych strażackich „sikawek”. Skrupulatnie korzystałam z każdej możliwości ochłody także polewania z węża ogrodowego przez mieszkańców Prusic. Wiedziałam, że koło 5 km do 6 można liczyć na odrobinę cienia a potem do mety to już tylko pola i słońce prosto w twarz. Biegłam i choć wydawało mi się, że wolno, to nie forsowałam tempa w takich warunkach. Ostatni kilometr choć chciałam to nie przyspieszyłam. Na trasie wyprzedziła mnie tylko jedna dziewczyna, czołówki kobiet nie widziałam – była z przodu, przed metą usłyszałam – Gosia biegnij spokojnie nie ma za tobą dziewczyny.
Dobiegłam. Wynik pokazał niezły, jak na te warunki czas i III miejsce w kategorii. Podczas dekoracji okazało się, że byłam 6 w OPEN (5 nagradzali) i takim sposobem awansowałam na I miejsce w kategorii.
Byłam zaskoczona ale i bardzo zadowolona. Dobry bieg w takich warunkach.
Fot. Maćko Maj

Prusice od kilku sezonów bardzo starają się zaskarbić miłość biegaczy i chyba się to im udaje, na co wskazuje rosnąca frekwencja. Trzymam kciuki za powodzenie imprez i renomę, choć ja wolałam te bardziej kameralne, rodzinne bieganie w Prusicach.
10K: 00:47:25